Dodano przez / Media o nas / Brak komentarzy

Czy nad Dunajcem da się wyhodować winne grona, z których można zrobić przyzwoite wino? Grupka zapaleńców od kilku lat udowadnia, że nasz region nadaje się do tego jak najbardziej. To zupełnie nowy pomysł na zrobienie biznesu na Sądecczyźnie.

Ryszard Motawa żyje z wina. Może nie do końca z wina, ale z mody na urządzanie przydomowych winniczek, która narodziła się u nas kilka lat temu. Pod Przechybą w Łazach Brzyńskich koło Jazowska, na przekór klimatowi, hoduje 130 odmian winorośli. Sadzonki sprzedaje już w całym kraju. Jak udało mu się wśród beskidzkich wzgórz założyć winnicę rodzącą owoce nie mniejsze i nie mniej słodkie niż te z Niemiec i północnej Francji?

– Na początku to miało być tylko hobby – mówi pan Ryszard. – Spędziłem 17 lat pracując w niemieckich i francuskich winnicach. Dziesięć lat temu zacząłem sadzić winogrona u siebie. Teraz pod folią mam 1200 metrów kwadratowych, a hektar pod gołym niebem.

Kluczem do sukcesu jest dobór odmiany do naszego dość srogiego klimatu – twierdzi sądecki plantator. – Na wina czerwone polecam niemieckie odmiany Regent i Rondo. Dzisiejsza wiedza i doświadczenie pozwalają spojrzeć na sprawę uprawy winorośli bardziej optymistycznie. Przy odpowiednim doborze stanowiska, odmian i sposobie formowania krzewów – uprawa winorośli w naszym klimacie okazuje się nie tylko możliwa na poziomie amatorskim, ale również opłacalna dla gospodarstw rolnych, które mogą się przekwalikować.

– Nie jest wykluczone, że kiedyś będziemy sprzedawać winogrona i swoje wino, choć na to ostatnie na razie nie pozwala ustawodawstwo – mówi hodowca. Marzy mu się sytuacja znana z Niemiec. – Tam każde gospodarstwo może sprzedawać wino własnej produkcji, destylaty owocowe i inne produkty. Takim dodatkowym zarobkiem żaden z rolników by nie pogardził.

– Turystyka winiarska, znana z Węgier i Austrii, może się u nas przyjąć – uważa Marcin Lorek. – Czekamy już jednak kilka lat na uregulowania prawne, bo winiarstwo musi przestać być sztuką dla sztuki. Musimy zacząć na nim zarabiać, tak jak w innych krajach Europy. Wtedy to będzie miało sens. Czy jednak sądeccy i limanowscy hodowcy nie przeceniają swoich możliwości? Wojciech Bosak z Polskiego Instytutu Winorośli i Wina uważa, że skoro winiarstwo odradza się w Jaśle, może też istnieć w dolinie Dunajca. – Sprzyja temu ukształtowanie terenu, obfitość nasłonecznionych stoków, liczne szlaki turystyczne oraz tradycje sadownicze – mówi Wojciech Bosak. – Z odmian winorośli do produkcji wina można przecież wybrać te, które sprawdzą się na przykład w rejonie Łącka. A możliwości jest coraz więcej.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *